O wewnętrznym dziecku (Ewa Foley)

Ewa Foley – esej o wewnętrznym dziecku…

Ewa Foley raz w roku w czerwcu prowadzi warsztat pt. „OBEJMIJ Swoje Wewnętrzne Dziecko” w Warszawie na sali  (godz. 10-17) – Zapisy tylko emailem: foley@foley.com.pl, bilet wstępu 450 zł.

Motto: Nigdy nie jest za późno na szczęśliwe dzieciństwo!

Większość z nas żywi przekonanie, że powinniśmy być jedną zintegrowaną osobowością, toteż często zastanawiamy się, dlaczego jesteśmy tacy niekonsekwentni. Jednego dnia czujemy się świetnie, a drugiego beznadziejnie. Czasami te zmiany nastrojów mogą następować dosłownie z minuty na minutę. Trzeba zdać sobie sprawę, że nie jesteśmy jedną osobą: wszyscy mamy wielu „innych” w swoim wnętrzu, wiele różnych pod-osobowości. Każda nich jest bardzo specyficzną osobą, mającą swoje własne potrzeby, pragnienia, poglądy i opinie. Mamy na przykład taką osobowość, która uważa, że najważniejszą sprawą w życiu jest praca. Jeżeli ta osobowość miałaby kierować naszym życiem, nie robilibyśmy nic innego, tylko ciężko pracowali. Ale możemy mieć w swoim wnętrzu kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto lubi odpoczywać, relaksować się, nawet leniuchować, cieszyć się życiem. Na ogół silniej identyfikujemy się z jedną z tych osób. Jeżeli jesteśmy pracoholikami, będziemy silnie identyfikowali się z tą częścią nas, która jest zainteresowana tylko pracą, i ignorujemy, wypieramy lub odsuwamy na bok ten drugi aspekt siebie, tę osobę, która jest hedonistą, uwielbia oddawanie się przyjemnościom albo po prostu lubi nic nie robić. Często pomiędzy nimi istnieje konflikt interesów. Odczuwamy to jako wewnętrzny konflikt i nie wiemy czego tak naprawdę chcemy. Każda z tych podosobowości jest tak samo ważnym i zasługującym na szacunek aspektem naszej tożsamości; warto się z nim poznać, zaprzyjaźnić, docenić. Właśnie poprzez pozwolenie sobie na wyrażenie tych różnych pod-osobowości możemy osiągnąć wewnętrzną równowagę i spokój. Zamiast identyfikować się z jednym z tych spolaryzowanych aspektów, warto poznać je oba, a potem ŚWIADOMIE dokonać wyboru, w którym momencie naszego życia jedna z nich powinna przejąć rolę wiodącą.

Zaznajamianie się z tymi różnymi częściami swojego „Ja” jest fascynującym doświadczeniem. Lubię myśleć, że nie jestem jedną osobą lecz rodziną, która mieszka w moim wnętrzu. Jak w większości rodzin – także i w tej – jest miłość i są konflikty oraz różnice zainteresowań. Chodzi o to, aby pozwolić każdemu członkowi swojej wewnętrznej rodziny na odegranie własnej roli i pełną ekspresję – tak aby rodzina ta żyła w harmonii

Jednym z najważniejszych aspektów nas jest wewnętrzne dziecko, czyli to dziecko, które mieszka w naszym wnętrzu. Tak naprawdę mamy w sobie wiele dzieci; mamy w sobie dzieci w różnym wieku, ze wszystkich okresów swojego dzieciństwa – od wewnętrznego niemowlęcia aż do wieku dojrzewania. Mamy w sobie bardzo wrażliwe, emocjonalne dziecko. To właśnie czujące wrażliwe dziecko jest bazą naszych emocji. Żeby więc nawiązać kontakt ze swoimi emocjami i móc je zaakceptować, musimy pozostawać w kontakcie z tym właśnie dzieckiem. Jest też dziecko rozbawione. To dziecko chce się bawić, umie to czynić, bo wszyscy jako małe dzieci umieliśmy to wspaniale robić. Wszyscy mamy też w sobie dziecko, które jest radosne, rozpromienione, rozbawione, rozgląda się za okazją do dobrej zabawy. Mamy w sobie także magiczne dziecko – naturalnie połączone z magią wszechświata. Niestety, większość z nas traci to połączenie w procesie dorastania. Będąc dziećmi mieliśmy bezpośredni dostęp do innych wymiarów. Niektórzy z nas widzieli elfy, duchy natury, rozmawiali z krasnoludkami lub niewidzialnymi przyjaciółmi. Nasz magiczny wymiar pochodzi właśnie od tego dziecka. Jest w nas także mądre dziecko. To ten aspekt nas, który wszystko wie i widzi. Zna prawdę i mówi tylko prawdę. Wie, co czuje i co czują inni. Potrafi się przebić przez fasadę sztuczności, tak popularną w świecie dorosłych.

Tak jak z innymi naszymi pod-osobowościami, z którymi chcemy nawiązać kontakt, dobrze jest zacząć od kontaktu z zewnętrznymi, prawdziwymi dziećmi. Wielu z nas doświadczyło wszechogarniającego porozumienia podczas kontaktu wzrokowego z małym dzieckiem. Wielu, obserwując bawiące się dzieci, miało ochotę się pobawić. Niekiedy dziecko na ulicy czy w sklepie powie do nas coś tak mądrego i głębokiego, iż mamy wrażenie, że to dziecko wie o nas dużo więcej niż my sami. Dzieci odzwierciedlają nasze wewnętrzne dziecko. Często polecam uczestnikom moich zajęć, aby spędzili co najmniej 24 godziny z małym dzieckiem, najlepiej tej samej płci. Można się w ten sposób wiele o sobie dowiedzieć.

Wierzę, że to właśnie wewnętrzne dziecko jest najważniejszym aspektem, z którym należy nawiązać kontakt. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. My – istoty duchowe – przychodzimy na świat jako dzieci. Dziecko jest tą cząstką osobowości, która jest najbliżej naszej esencji duchowej. Nowo narodzone niemowlę w istocie jest czystą esencją duchową. Dlatego właśnie wzrusza i głęboko przejmuje przebywanie z bardzo małymi dziećmi – widzimy wtedy odbicie swojego ducha. Im bardziej nawiązujemy kontakt z własnym wewnętrznym dzieckiem, tym bliżej jesteśmy swojej prawdziwej esencji duchowej. Kultywowanie naszego związku z wewnętrznym dzieckiem automatycznie umożliwia połączenie z tą esencją, która wtedy może się w pełni wyrazić.

Nawiązanie kontaktu ze swoim wewnętrznym dzieckiem jest ważne też dlatego, że ma ono klucz do naszej kreatywności. Wszyscy wiemy, jak twórcze są dzieci; bez końca tworzą, ciągle wymyślają różne gry i zabawy. Wypełnione wyobraźnią i kreatywnością, lubią rysować, malować, wymyślać piosenki, tańczyć. Są nieprawdopodobnie twórczymi istotami. Ostatnio obserwowałam małą dziewczynkę, kiedy postanowiła być „głupią myszką” – biegała rozrzucając klocki i śmiejąc się do rozpuku. Ilu z nas zabawa w „głupią myszkę” uratowałaby przed depresją i chorobami…??? My, dorośli, też mamy w sobie tę twórczą esencję. Kontakt z wewnętrznym dzieckiem wyzwala drzemiącą w nas kreatywność. Tę cząstkę, która nie boi się eksperymentować i próbować nowych rzeczy. Jeżeli masz ochotę zrobić coś, czego jeszcze nie robiłeś – śpiewać, malować czy lepić garnki z gliny – to ZRÓB TO jak najszybciej! Gdy dziecko rysuje obrazek, nie zastanawia się, jak będzie on oceniony przez krytyków. Robi to, bo sprawia mu to radość! Właśnie w ten sposób możemy uwolnić swoją kreatywność – poprzez wyzwolenie esencji dziecka, które po prostu chce się bawić, spróbować wszystkiego, co jest dobrą zabawą, ryzykiem, radością… Dzieci nie boją się być inne, nie boją się ryzykować, aby zaspokoić swoją ciekawość.

Im więcej pomagam ludziom w skontaktowaniu się z energią wewnętrznego dziecka, tym wyraźniej widzę, jak proces ten pomaga w rozwinięciu twórczego potencjału, w zdobywaniu większej niezależności, podnoszeniu poczucia własnej wartości, a także w przekraczaniu winy, niepożądanych nawyków, nadmiernego krytycyzmu i… wstydu. Im bliżej pozostajemy swojego wewnętrznego dziecka,tym lepszymi rodzicami jesteśmy. Wyobraźcie sobie sami, jakie to śmieszne i patetyczne, gdy kilkuletnie dzieci w dorosłych ciałach usiłują wychowywać kilku- lub kilkunastoletnie własne dzieci!!!

Innym ważnym powodem kontaktowania się z wewnętrznym dzieckiem jest fakt, że ma ono klucz do bliskości w związkach z innymi ludźmi. Dziecko jest tą cząstką nas, która odczuwa najgłębsze emocje, która naprawdę potrafi kochać, która jest wrażliwa, otwarta i bezbronna. Nie możesz doświadczyć prawdziwej bliskości z partnerem jeżeli nie jesteś otwarty na miłość i bezbronny. Sondra Ray, doświadczona trenerka i autorka Cudu związków miłości, mówi: Miłość odkrywa wszystko to, co nią nie jest; Miłość zawsze leczy, jeżeli jej na to pozwolisz. To właśnie wrażliwe dziecko pozwala nam zbliżyć się do ludzi. Jeżeli nie będziemy z nim w kontakcie, nigdy nie doświadczymy prawdziwej intymności w związku partnerskim. W czasie procesu uczenia się bycia z dzieckiem, opiekowania się nim, chronienia go, pozwalania mu na wyrażanie siebie w odpowiedni sposób możemy doświadczyć radości płynącej z bliskich relacji partnerskich.

Niektórzy z nas mają bliski kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem albo znają takich, co go mają. Pewnie wiesz, kogo mam na myśli. To ci, z którymi przebywanie jest prawdziwą przyjemnością i zabawą, z którymi dobrze się czujemy, którzy wzruszają nas tak samo jak małe dziecko. Niestety, większość z nas wyparła się lub zapomniała o swoim wewnętrznym dziecku. Bardzo wcześnie odkryliśmy, że świat nie jest bezpiecznym miejscem. Tak więc wcześnie zaczęliśmy wznosić mury obronne wokół dziecka. Struktura naszej osobowości jest tak skonstruowana, aby jak najlepiej chronić tę wrażliwą, delikatną esencję. Te mury obronne stają się coraz potężniejsze. Wytwarzamy również coraz więcej mechanizmów umożliwiających przeżycie tego niewinnego dziecka. W końcowym etapie dochodzi do tego, że przywalone jest ono stertą gruzu w naszym wnętrzu. I właśnie w takim stanie funkcjonuje większość z nas. Dziecko ukryte jest tak głęboko, że nawet nie wiemy o jego istnieniu. Podobnie jak automaty, uruchamiane są nasze systemy obronne i mechanizmy przeżycia. Zapominamy, że robimy to, by chronić swoje wewnętrzne dziecko. A ono cierpi, gdyż potrzeby jego nie są zaspokajane. Dziecko nigdy od nas nie odejdzie, nie dorośnie, nie umrze! Jest w nas przez całe życie. Jego potrzeby stają się naszymi potrzebami. Jeżeli nie jesteśmy ich świadomi to, nie zdając sobie z tego sprawy, cały czas będziemy usiłowali je zaspokoić.

Dziecko desperacko upomina się o zaspokojenie swoich potrzeb i na poziomie nieświadomym właśnie to staje się główną motywacją naszych działań. Tak więc na przykład możemy rozwinąć pod-osobowość pracoholika. Ciężko pracujemy usiłując zarobić wystarczająco dużo pieniędzy, by dziecko czuło się bezpiecznie. Tak spędzamy całe życie: ciężko pracując, gromadząc pieniądze i inne dobra materialne. Osiągamy sukces i dziwimy się, dlaczego nie daje nam to satysfakcji. Dlatego, że zapomnieliśmy o dziecku, którego bezpieczeństwo było głównym motorem naszego działania. Czasami dziecko sabotuje naszą szansę na osiągnięcie sukcesu, ponieważ wie, że JEGO potrzeby nie będą w ten sposób zaspokojone. Często zauważam, że u osób, które marzą o sukcesie, ale nie mogą go osiągnąć – blok ten pochodzi od dziecka, którego podstawowe potrzeby nie są zaspokojone. Wtedy dziecko w sprytny sposób zablokuje każda szansę na osiągnięcie sukcesu – do momentu kiedy nim się nie zaopiekujemy, otoczymy miłością, zaczniemy spędzać z nim więcej czasu, bawić się, słuchać jego potrzeb.

Tak więc skontaktowanie się z dzieckiem jest prawdziwym wyzwaniem. Wyzwaniem jest ŚWIADOMA nad nim opieka. Świadomie zaspokajanie jego potrzeb. Automatycznie pozwoli nam to na osiągnięcie równowagi i określenie swojego systemu wartości w życiu. Każde dziecko potrzebuje miłości, uwagi, kontaktu, radości, możliwości uczciwego, kreatywnego wyrażenia siebie. Jeżeli mu to umożliwimy, cała nasza osobowość zacznie się harmonizować w zdrowy i zrównoważony sposób. Nareszcie będziemy mogli być w pełni sobą.

JAK SKONTAKTOWAĆ SIĘ ZE SWOIM WEWNĘTRZNYM DZIECKIEM?

Jest wiele sposobów. Możemy to zrobić praktykując śpiewanie, tańczenie, malowanie, rysowanie, zabawę, przebywanie z dziećmi, dziecięce zabawy. Możemy to także uczynić przebywając na łonie natury i na przykład ze zwierzętami. Dzieci kochają zwierzęta. Niedawno moja chrześniaczka Ania z entuzjazmem pokazała mi swojego nowego przyjaciela, królika. Ania mówi o sobie „królik”…, a o Babci „konik”. Weźmy z niej przykład i zwracajmy się do siebie ulubioną zdrobniałą formą swojego imienia. Ja się rozpływam, gdy mój ukochany mówi do mnie Ewuś. Jest to kojący balsam dla mojej „małej dziewczynki”. Od razu ją widzę, jak podskakuje z radości, szczerząc bezzębny uśmiech! Jedna z uczestniczek mojego treningu UZDROWIENIA WEWNĘTRZNEGO DZIECKA w Krakowie nawiązała kontakt ze swoją „małą dziewczynką” poprzez wyjście na środek i recytowanie wierszyków zawstydzonym sepleniącym głosem, kręcąc róg niewidzialnego fartuszka. To było piękne i wzruszające. Płakaliśmy i śmieliśmy się jednocześnie, bijąc jej brawa na bis. Możemy też po prostu kupić sobie ulubioną zabawkę z dzieciństwa lub pluszowego misia. Możemy pozwolić dziecku wyrazić, czego potrzebuje pracując z lustrem. To bardzo proste. Popatrz sobie w oczy i zapytaj swojej wewnętrznej dziewczynki czy chłopczyka: Co mogę dzisiaj dla Ciebie zrobić? Na co masz ochotę? Poczekaj na odpowiedź i ZRÓB TO ! Może chce iść na lody lub na spacer? Spełnij codziennie JEDNĄ prośbę swojego dziecka, a twoje życie zacznie się zmieniać.

Także do lustra codziennie powiedz swojemu dziecku: Kocham Cię i nigdy Cię nie opuszczę! A oto mój radosny wewnętrzny dzieciak…

Często polecam napisanie listu od dużej Ewy do Małej Ewuni. Może on wyglądać tak:

Kochana Mała Ewuniu,

wiem, że jesteś bardzo samotna i przerażona. Wiem, jak bardzo boisz się być sobą. Wiem, jak ci smutno, że nikt nie wie, jaką jesteś wspaniałą dziewczynką i co naprawdę czujesz. Ja przynależę do twojej przyszłości i wiem najlepiej, jak wiele wycierpiałaś i jak ci jest ciężko. Wybacz mi, że tak bardzo cię zaniedbałam, że cię opuściłam. Kocham cię i obiecuję, że zawsze będą miała dla ciebie czas. Pozwolę ci być naprawdę sobą, taką jaką jesteś. Nauczę cię równowagi i pozwolę ci się bać, złościć, cieszyć i smucić. Proszę, pozwól mi być z tobą na zawsze.

Twoja kochająca

duża Ewa

A potem napisanie listu od zranionego i opuszczonego dziecka. Ten list dobrze jest napisać lewą ręką (prawą dla leworęcznych). Mój list był taki:

Droga Duża Ewo,

Wybaczam ci. Proszę przyjdź po mnie. Ukrywam się pod stołem od wielu lat. Boję się. Bardzo ciebie potrzebuję.

Przyjdź i nie opuszczaj mnie już nigdy.

mała Ewunia

Jeszcze innym sposobem kontaktowania się i „oswajania” dziecka jest regularnie praktykowana nagrana przeze mnie wizualizacja SPOTKANIA Z WEWNĘTRZNYM DZIECKIEM dostępna na  CD i jako mp3 download – można zamówić sklepie internetowym www.foley.com.pl (sklep) albo mp3 download

Ewa Foley – Wewnętrzne Dziecko (Wyd. ISI, 1994) – wykład i wizualizacja spotkania wewnętrznego dziecka.

Polecana literatura:

John Bradshow – Żeby przyjść do siebie – otoczenie opieką skrzywdzonego dziecka wewnętrznego (Wyd. Medium)

Alice Miller – Cena wyparcia urazów z dzieciństwa

Hubertus von Schoenebeck – Antypedagogika – być i wspierać zamiast wychowywać

Tana Luuvas – Jestem tutaj (Wyd. Ravi)

Posted in Eseje Ewy Foley.